Translate

30 grudnia 2013

Recenzja Szczotki Tangle Teezer


Witajcie Kochane!!!
Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszą recenzją na moim blogu. 
Jeśli chcecie wiedzieć co myślę na temat szczotki, która robi furorę w wielkim kosmetycznym świecie, zapraszam do przeczytania;) 

Jakiś czas temu szczotka, którą miałam wiele lat i która świetnie się u mnie sprawdzała, trafiła do kosza ze względu na to,
 że najnormalniej w świecie się zużyła. 
Już dawno rozglądałam się za Tangle Teezer, ale jakoś potrafiłam sobie odmówić ,
bo wiadomo, 50zł za szczotkę do włosów to trochę sporo..
Jako że bez szczotki kobiecie ciężko się obejść, pobiegłam do Rossmanna i szybko wybrałam pierwszą lepszą, sugerując się jedynie wyglądem...
Szczęśliwa przyleciałam do domu i zabrałam się do czesania włosów. 
Tego, co poczułam wtedy nawet nie potrafię opisać. 
Szczotka była tragiczna, nie rozczesywała włosów, w zamian za to wyrywała je całymi "garściami". Przez parę tygodni męczyłam się i denerwowałam przy ich rozczesywaniu, aż w końcu powiedziałam: DOŚĆ. Wtedy zachęcona recenzjami innych dziewczyn, postanowiłam, że spróbuję, nic gorszego i tak już nie mogło mnie spotkać..
Przyznaję, mam dość problematyczne włosy, zniszczone od farbowania, lekko falowane, przesuszone, nic dziwnego, że niełatwo je rozczesać.
Do mojej kosmetyczki Tangle Teezer trafiła w lutym tego roku za pośrednictwem Allegro. Zapłaciłam za nią wtedy około 50zł wraz z przesyłką.
Wybrałam Tangle Teezer Salon Elite w kolorze fioletowym.
To co zastałam po otworzeniu przesyłki okazało się pozytywie mnie zaskoczyć.. ;)
Szczotka jest niewielkich rozmiarów, całkowicie wykonana z plastiku, trochę przypomina myszkę do komputera, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się, plastikowe igiełki (włoski), które służą do rozczesywania włosów mają dwie długości, co sprawia, że szczotka jest bardziej precyzyjna.  A co najważniejsze - pozwala moim włosom zostać tam, gdzie ich miejsce, nie wyrywa ich. Ilość włosów na szczotce zmniejszyła się przynajmniej o 70 procent.. Można je czesać na sucho i na mokro bez większych problemów, jednocześnie znakomicie nadaje się do masowania skóry głowy. ;)


Włosy są po niej lśniące, gładkie, nie puszą się i dużo lepiej się układają. 
Dodatkowo, jak pewnie wiecie, szczotki lubią szybko się brudzić, łapią kurz z włosów, warto często je myć aby wyglądały estetycznie. Przy wielu szczotkach do włosów jest to problematyczne ze względu na długie igły i na to, że zawsze do środka dostaje się woda, której ciężko się później pozbyć. Z TT nie ma tego problemu, łatwo ją umyć, wystarczy tylko starannie osuszyć ją ręcznikiem i jest gotowa do użytku, nie wycieka żadna woda, nie zostają zanieczyszczenia. ;)




Jedynym minusem, jaki zauważyłam po wielu miesiącach użytkowania, jest to, że igiełki lekko powyginały się pod wpływem nacisku. Nie jest to jednak wyczuwalne ani nie wpływa na jej działanie. Nie zdziwicie się pewnie, jak powiem, że jestem szczerze przeszczęśliwą posiadaczką tego małego cudeńka i  jeśli kiedykolwiek się wahałyście, tak jak ja, to zachęcam Was do odłożenia trochę kaski i zainwestowania w Wasze włoski, które już po pierwszym spotkaniu będą Wam na pewno bardzo wdzięczne ;))
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że nie pominęłam niczego. ;)

Moja ocena 5/5




A wy macie już swoją TT? Jak Wam się sprawdza? Napiszcie koniecznie w komentarzach ;)
                                           



                                          Pozdrawiam, 

                                               Pati ;)