Translate

29 stycznia 2014

Puder Bambusowy - Biochemia Urody - moja opinia

Witajcie Kochane!!! :*
Dziś przychodzę do Was z recenzją Pudru Bambusowego z Biochemii Urody.
W ten właśnie kosmetyk zaopatrzyłam się na samym początku mojej fascynacji makijażem i pielęgnacją, czyli około 2 lata temu, więc mogę już dość sporo na jego temat powiedzieć. Jeśli jesteście ciekawe, co o nim myślę, serdecznie zapraszam Was dalej :)
Za sam kosmetyk wraz z przesyłką zapłaciłam niecałe 20zł (dokładnie nie pamiętam).
Nie miałam wtedy doświadczenia w kupowaniu kosmetyków naturalnych, więc forma, w jakiej zastałam całość po rozpakowaniu przesyłki bardzo mnie zaskoczyła.
Wszystkie elementy oraz składniki produktu dostałam osobno w foliowych torebkach. Sama musiałam wszystko poskładać oraz zmieszać ze sobą wszystkie "proszki" za pomocą plastikowej szpatułki dołączonej do przesyłki, aby powstał gotowy do użytku puder:)
Taki sposób bardzo mi odpowiada, ponieważ mamy większy wgląd w to, co znajduje się wewnątrz kosmetyku, jaki po części tworzymy własnymi rękami :) Dla mnie była to świetna zabawa w chemika :)

Na moje opinie przyjdzie za chwilkę czas, a teraz zapoznajcie się z krótkim opisem producenta:
"Puder bambusowy zawiera ponad 90% krzemionki. Ma on postać białego, lekkiego i puszystego pyłku, który aplikowany na skórę daje transparentne wykończenie, bez efektu bielenia skóry. Puder posiada intensywne właściwości matujące. Ze względu na porowatą strukturę cząsteczek wykazuje wysokie zdolności do absorbowania nadmiaru sebum, nadając cerze matowy wygląd i odczuwalną gładkość. 
Dzięki wysokiej zawartości krzemionki, oprócz działania wygładzająco-matującego, puder bambusowy wykazuje dodatkowo właściwości pielęgnujące skórę. Działa antybakteryjnie, łagodząco, wspomaga gojenie i reguluje aktywność gruczołów łojowych. Puder może z powodzeniem zastąpić talk, mikę, skrobie lub glinki stanowiące bazę pudrów sypkich lub prasowanych. Jest to składnik neutralny, który może być bez obaw stosowany do matowienia kremów z filtrami przeciwsłonecznymi.
Nie powoduje zatykania porów (niekomedogenny)."

Oto jak prezentuje się na zdjęciach:

Niestety opakowanie produktu uległo uszkodzeniom na wskutek nie jednego upadku :(




Jest do puder sypki, ma za zadanie silnie matować naszą buzię przez cały dzień. 
Czy matuje? Tak, ale na pewno nie na cały dzień. Moje cera jest dość sucha, ale tak jak każda, lubi się czasem błyszczeć, dlatego codziennie rano sięgam po ten kosmetyk i mimo, że nakładam go szczodrą ilość, po paru godzinach znów zaczynam się świecić. To samo się dzieje, kiedy nakładam na twarz cieńszą warstwę, więc nie jest to zależne od nałożenia zbyt dużej ilości produktu.
Początkowo obawiałam się, że może bielić skórę, jako, że jak widzicie, nie jest w kolorze skóry, jak większość tego typu kosmetyków, a jest zupełnie biały. Jednak nic takiego się nie dzieje. Nałożony na moją skórę daje początkowo efekt tępego matu, ale po paru minutach wtapia się w skórę twarzy i jest zupełnie niewidoczny. Bardzo istotne jest dla mnie posiadanie pudru naturalnego, ze względu na to, że nie występują po nim na mojej twarzy żadne uczulenia, co ma czasem miejsce po kilku dniach przy używaniu produktów drogeryjnych.
To, czego w nim nie lubię to opakowanie, niewygodne, skrzypiące przy otwieraniu, ale wbrew pozorom solidne - pęknięcia to tylko i wyłącznie moja zasługa. Dodatkowo nie znoszę w nim tego, że podczas aplikacji jest nie tylko na mojej buzi oraz pędzlu, ale dosłownie wszędzie - na podłodze, na ubraniu, zlewie. Pyli okropnie i nie raz się zaksztusiłam tym pyłkiem zwyczajnie oddychając...
Tak jak pisałam, zakupiłam ten kosmetyk około dwa lata temu, używam go prawie codziennie a zostało mi go jeszcze naprawdę sporo, jest naprawdę wydajny. Termin ważności również jest dość długi, mi został jeszcze prawie rok. Czy kupię go ponownie?
Pewnie tak, bo na mojej skórze się sprawdza, ale myślę, że osoby miewające większe problemy z nadmierną produkcją sebum, mogą go nie polubić :) Może być on dla nich po prostu za słaby.
Oczywiście jeśli w ciągu dnia zaczniemy się świecić, możemy ściągnąć nadmiar sebum chusteczką lub bibułkami matującymi i nałożyć produkt ponownie, ale chyba  żadna z Was nie chciałaby nosić go ze sobą w torebce ze względu na niezbyt wygodną aplikację (zwłaszcza w trakcie pobytu poza domem).

Podsumowanie:
Plusy:
- naturalny i przyjazny skład
- cena
- wydajność
- naturalny wygląd na skórze
- transparentny - nie bieli twarzy
- długi termin przydatności, z tego co pamiętam to wychodzą około 3 lata
Minusy:
- dostępność - tylko online
- strasznie pyli podczas aplikacji
- myślę, że większość z Was będzie niezadowolona z trwałości matu na twarzy
- brzydkie, nieporęczne i niewygodne opakowanie (również skrzypiące)

Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam Wam napisać :)

Moja ocena: 3/5

Napiszcie mi w komentarzach czy miałyście może okazję go używać i jak sprawdzał się u Was?
Być może używacie innego pudru mineralnego, jaki mogłybyście mi polecić?
Buziaki :*

27 stycznia 2014

Liebster Blog Award - odpowiadam na pytania :)


Witam Was bardzo serdecznie po cudownym i leniwym dla mnie weekendzie. :) Chyba każdy czasem marzy o tym, aby przez cały dzień nie wychodzić w łóżka...

Dzisiejszy post będzie inny niż wszystkie, będziecie mieli okazję poznać mnie bliżej:)
Na zakończenie wczorajszego dnia spotkała mnie ogromna niespodzianka, jaką była nominacja mojego bloga przez Monikę do Liebster Blog Award.
Jest mi bardzo miło, że to, co robię zostało docenione i że mój blog na tyle zaciekawił Monikę, że zechciała zapytać mnie o kilka rzeczy:)

Na początek może przedstawię pokrótce na czym polega zabawa i jakie są jej zasady (pozwolę sobie zacytować): 
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym w komentarzu pod postem na ich stronie) oraz zadajesz im wymyślone przez Ciebie 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Myślę, że pomysł z pytaniami jest naprawdę świetny i mam ogromną nadzieję, że zainteresują Was moje odpowiedzi:)

Pytania Moniki skierowane do mnie:
1. Twoje wymarzone miejsce, w którym chciałabyś spędzić wakacje życia?
Najchętniej spędziłabym wakacje na ciepłej piaszczystej plaży w towarzystwie błękitnej, czystej morskiej wody. Nie mam jakichś gorszych bądź lepszych pomysłów odnośnie tego miejsca, oby spełnione były tylko te dwa warunki:) Nie jestem chyba zbyt wymagająca:)
2. Pomadka czy błyszczyk?
Zdecydowanie pomadka. Moje usta mają wyrazisty kolor naturalnie, w dodatku jestem zadowolona z ich wielkości. Nie lubię nakładać na nie koloru ani ich specjalnie nabłyszczać, aby wydawały się większe. Raczej stawiam na pomadkę ochronną :)
3. Gdybyś nagle została pozbawiona wszystkich kosmetyków poza jednym, wybranym przez Ciebie, co by to był za kosmetyk i dlaczego?
Ostatnio zaczęłam swoją przygodę z kremami BB, mam aktualnie dwa kremy różnych firm, które polubiłam. Zakrywają one drobne doskonałości, w miarę nawilżają i wyrównują koloryt. Jak to mawiają producenci - więcej niż krem i więcej niż podkład. Tak więc odpowiedź brzmi KREM BB:)
4. Twoje największe życiowe rozczarowanie?
Właściwie to ciężko mi przypomnieć sobie jakąś konkretną sytuację, którą mogłabym nazwać największym życiowym rozczarowaniem. Nie potrafię konkretnie odpowiedzieć na to pytanie :)
5. Dlaczego założyłaś bloga i skąd pomysł na taką nazwę?
O założeniu bloga marzyłam już od kilku lat, ale nie potrafiłam się zebrać na odwagę. Zawsze chciałam pisać o posiadanych przeze mnie produktach, chciałam udzielać rad - przede wszystkim dobrych - chociaż to wcale nie jest takie proste. Dodatkowo pisanie do Was sprawia mi wiele radości i każdy komentarz, czy obserwacja jest dla mnie naprawdę motywująca... Nazwa mojego bloga Pati's Home 93 oznacza dosłownie "Dom Pati". Dla mnie chodzi tutaj raczej o "zacisze" niż dom, chciałam aby nazwa nie była trudna do zapamiętania, a jednocześnie aby kojarzyła się z moim imieniem i moją osobą. Liczby 93 dodałam dlatego, że początek nazwy był już zajęty przez zagraniczną blogerkę. Cyfry te oznaczają rok moich urodzin:)
6. Twoja ukochana bajka z dzieciństwa to...
Moja ukochana bajka z dzieciństwa to niewątpliwie Smerfy:)
7. Od czego zaczynasz dzień?
Każdy dzień, kiedy idę do pracy lub gdzieś się wybieram zaczynam od śniadania, którego nigdy nie robię sobie sama:) Zawsze rano troszczy się o mnie mój Narzeczony, który budzi mnie na gotowe śniadanko i kawkę z mlekiem. Następnie przystępuję do porannej toalety - myję się, czeszę, maluję i tak dalej...
8. Co Ci się w Twoim wyglądzie najbardziej podoba, a co najmniej?
Najbardziej w swoim wyglądzie lubię swoje usta, a mój największy kompleks to nieduże i wąskie oczy, których makijaż wcale nie należy do najłatwiejszych:)
9. Aktor, z którym mogłabyś się zapomnieć? ;)
Zdecydowanie Gerard Butler - uwielbiam go!
10. Krwista czerwień, czy blady róż?
Jeżeli miałabym podjąć decyzję dla siebie, to na pewno wybrałabym blady róż, natomiast uważam, że jest wiele dziewczyn, które w otoczeniu czerwieni wyglądają pięknie:)
11. Kosmetyk, który pragniesz mieć?
Nie potrafię się zdecydować, który tutaj umieścić więc wypiszę trzy: Bronzer Chanel, Pomadka nude MAC i chciałbym bardzo przetestować cienie do powiek firmy MAC:)
12. Co Cię denerwuje?
Nie mam anielskiej cierpliwości, i w życiu codziennym denerwuje mnie wiele rzeczy, jest ich na tyle dużo, że nie wiem, co powinnam tutaj napisać :) W życiu blogowym jako nowicjuszkę najbardziej denerwują mnie komentarze pod postami zawierające TYLKO i WYŁĄCZNIE link do bloga innej osoby lub do konkursu. Nie mam nic przeciwko, aby osoba komentująca zostawiła namiar na siebie, czy zaprosiła mnie do odwiedzin, ale jeżeli ktoś dodaje sam link uważam to za niefajne delikatnie mówiąc. Przeważnie każdy taki komentarz usuwam:)

Jeśli chodzi o moje odpowiedzi dla Moniki, to by było już wszystko, pytań miało być 11, ale Monice wkradł się jakiś błąd, a ja z przyjemnością odpowiedziałam na 12 pytań:)

Odpowiedzi mamy już za sobą, więc teraz przedstawiam Wam blogi, które nominuję :) Są to dziewczyny, które na pewno zasłużyły sobie na to wyróżnienie, widać że ciężko pracują, a ja mam zamiar sprawić, aby czuły się wyróżnione oraz docenione przez inne blogerki. Mam nadzieję, że dzięki temu postowi zyskają sypatię większej liczby dziewczyn, bo mnie zdecydowanie urzekły:)

Oto nominowane przeze mnie blogi:
1. http://www.emiliamint.blogspot.com/
2. http://apieceofmystuff.blogspot.com/
3. http://dziagusia.blogspot.com/
4. http://wrzosowiskomakeup.blogspot.com/
5. http://marswi.blogspot.com/
6. http://www.faceuptomakeup.blogspot.com/
7. http://maaagnoliaaa.blogspot.com/
8. http://cosmeticvariations.blogspot.co.uk/
9. http://prettinessfashion.blogspot.com/
10. http://www.make-up-land.blogspot.com/
11. http://czarnulahc.blogspot.com/

Teraz czas na najlepsze, czyli na moje pytania do Was:)
1. Od kiedy malujesz paznokcie, ile dni maksymalnie wytrzymałaś bez lakieru na nich?
2. Ulubiony produkt do zmywania makijażu?
3. Jak ważny jest dla Ciebie makijaż oczu, kiedy musisz wyjść z domu na przykład do pracy/szkoły?
4. Ulubiona odżywka do włosów i dlaczego?
5. Najważniejsze wydarzenie w Twoim życiu?
6. Ile czasu mija od momentu, kiedy wstajesz z łóżka do momentu, jak jesteś w pełni gotowa aby wyjść z domu?
7. Bez czego (czynność/przedmiot) nie wyobrażasz sobie dnia?
8. Ulubiony krem nawilżający do twarzy?
9. Co na chwilę obecną jest dla Ciebie najważniejsze?
10. Ile czasu dziennie możesz przeznaczyć na dbanie o siebie?
11. Szczoteczka do zębów: elektryczna, czy manualna?

Mam nadzieję, że znajdziecie w sobie odrobinę chęci i czasu aby odpowiedzieć na moje pytania:) Już nie mogę się doczekać, aż będę mogła poczytać wasze odpowiedzi :) Buziaki dziewczyny :*

24 stycznia 2014

Eyebrow stylist set Essence - recenzja paletki do stylizacji brwi :)

Witajcie Kochani:)
Jak zapewne wszystkie wiemy, bardzo istotne podczas makijażu twarzy jest nie tylko podkreślenie oczu, ust, zatuszowanie niedoskonałości, ale również podkreślenie kształtu i nadanie barwy naszym brwiom:)
Możemy to robić w rozmaity sposób, używając ogromnej liczby różnych produktów do tego przeznaczonych (cieni, wosków, żeli do stylizacji, kredek i nie tylko...)
W zależności od tego, jakie mamy upodobania i jakiego efektu oczekujemy dobieramy dany kosmetyk według swoich preferencji.
Ja nie miałam do czynienia jeszcze z żelami, chociaż zamierzam wkrótce jakiś przetestować, wosków i kredek do tego celu raczej nie wypróbuję :)
Pierwszym moim produktem do stylizacji brwi była i jest nadal paletka cieni do tego przeznaczona z firmy Essence.
Pierwszego jej zakupu dokonałam około 3 lata temu zachęcona jak zwykle opiniami dziewczyn na YT :)
Oczywiście Wy, aby podkreślić brwi możecie użyć zwykłego cienia (takiego jaki służy do makijażu oczu), ważne tylko, żeby miał odpowiedni, najlepiej chłodny odcień.
Teraz jestem posiadaczką już trzeciego opakowania tego kosmetyku, pierwsze dwa, kiedy sięgnęłam denka, rozsypały się w drobny mak przy pierwszym lepszym potrząśnięciu, więc taki z tego wniosek, że są dość delikatne:)
Dostępne w każdej Naturze, która posiada szafę z kosmetykami Essence za cenę - jeśli dobrze pamiętam - około 16zł.
Moja obecna paletka ma około 3 miesiące, więc jeszcze nie wygląda bardzo źle, mimo codziennego użytkowania:)




Zawartość opakowania:
- Dwa cienie w skrajnie różnych odcieniach brązu
- Mały, ale wygodny i dość precyzyjny pędzelek
- Trzy szablony pomocnicze z przykładowymi kształtami brwi, które ja niestety zawsze wyrzucam od razu, ponieważ żaden z nich mi nie odpowiada

A tutaj swatche:

Moja opinia:
Opakowanie - plastikowe, niewygodne i niepraktyczne. Dużo fajniejsze wydaje mi się opakowanie paletki do brwi z Catrice.
Dodatkowo zbyt łatwo się je otwiera, przez co często zdarza mi się, że samo otwiera się w kosmetyczce. Jest to dla mnie spory minus ze względu na to, że kosmetyk może ulec uszkodzeniu, mając bezpośredni kontakt z innymi produktami. Tak więc jeśli wszystkie kosmetyki jesteście nauczone trzymać w jednym miejscu jak ja, lub często zabieracie je ze sobą, opakowanie będzie problemem.
Pędzelek - tak jak już pisałam, mały ale bardzo praktyczny. Włosie jest dość twarde, zbite, dobrze nabiera produkt, co jest bardzo ważne przy malowaniu brwi:) Dodatkowo jest precyzyjny i nie musimy się obawiać, że nie damy rady zmieścić się z nim na odpowiednim dla nas obszarze:)
Mi jednak lepiej sprawdza się zwykły skośny pędzelek, który służy też do malowania kresek na górnej powiece, więc to, który wybierzemy zależy od naszych przyzwyczajeń i upodobań.
Cienie - kremowa, delikatna konsystencja, dobrze napigmentowane. Bardzo je lubię. Mają odpowiedni odcień, nie wpadający w pomarańcz. Myślę, że będą odpowiednie i dla jasnych i dla ciemniejszych brwi. Mamy też możliwość zmieszania dwóch kolorów aby uzyskać wyśrodkowany efekt:)
Cienie się nie osypują, utrzymują się również dość długo, lecz pod koniec dnia, przed zmyciem mam wrażenie, że tracą powoli na intensywności :)

A teraz mam dla Was bonus w postaci prezentacji ich możliwości :

Podsumowując:
PLUSY:
- bardzo dobra pigmentacja, jakość i trwałość cieni na brwiach
- dwa odcienie, dzięki czemu paletka jest odpowiednia zarówno dla jasnych jak i ciemnych brwi
- konsystencja cieni i fakt, że łatwo się z nimi pracuje
- dostępność - raczej nie powinnyście mieć z tym problemu
- bardzo wydajne - myślę, że gdyby nie to, że pierwsze dwie uległy i mnie rozkruszeniu, to jedna paletka mogłaby mi starczyć nawet do dwóch lat
- cena - 16zł - jeśli się mylę, proszę, poprawcie mnie:)
- mały, praktyczny pędzelek
- szablony dołączone do zestawu - może komuś ułatwią one aplikację
MINUSY:
- zdecydowanie nie przypadło mi do gustu otwierające się stale, bez mojej pomocy opakowanie
- na podstawie moich doświadczeń stwierdzam, że gdy sięgniemy denka, cienie robią się bardzo kruche i łatwo o ich mechaniczne uszkodzenia

Zdecydowanie polecam wypróbować mimo opakowania:)


Moja ocena: 4/5

Napiszcie mi w komentarzach, jakich produktów do stylizacji brwi używacie najchętniej :)
Być może mogłybyście polecić jakiś kosmetyk? :)
Napiszcie też czy miałyście tę paletkę i jak sprawdzała się ona u Was? :)
Buziaki :*
Pati

22 stycznia 2014

Pastelowe paznokcie :)

Cześć Kobiety!!! :)
Dziś będą paznokcie, niepodobne do mnie, że o tym piszę, bo mistrzem w malowaniu nigdy nie byłam...
Mani wykonałam wczoraj w wolnej chwili i jestem nawet zadowolona z efektów:)
Oto jak się prezentują się paznokcie:





Lakiery, których użyłam to:
Wrzos Golden Rose z serii Rich Color
Biały lakier do French Manicure Bell
Serduszka to białe naklejki :)
Całość dla lepszego efektu oraz dla poprawienia trwałości pokryłam grubszą warstwą Top Coat'u Seche Vite :)

Dajcie znać, czy Wam się podoba i napiszcie czy lubicie pastelowe odcienie na paznokciach:)
Moim zdaniem pasują one do wszystkiego:)


Ciao ;*

20 stycznia 2014

Początek włosomaniactwa, czyli moja włosowa historia oraz zakupy Alterra...

Witajcie Kochane!

Dziś przychodzę do Was z postem zakupowym oraz z postanowieniami noworocznymi :)
W zasadzie ciężko je nazwać noworocznymi, bo już sięgamy końca stycznia, ale jak to się mówi - lepiej późno niż wcale.
Chyba w życiu każdej kobiety, także w życiu moim, przychodzi taki moment, kiedy uświadamiamy sobie, że jednak nie dbamy o siebie (w tym przypadku o swoje włosy) tak dobrze jak dotychczas nam się wydawało. 
Moje włosy już dawno stały się przesuszone, łamliwe, rozdwojone, w dodatku mają też takie momenty, kiedy lubią wypadać w zbyt dużej ilości. Przeważnie kiedy nastaje okres jesieni zdarza się, że po myciu głowy, odpływ w wannie jest częściowo lub prawie całkiem zatkany. Szczotka też chwilami nie daje rady ich pomieścić podczas czesania...
Zanim powiem Wam co postanowiłam, przedstawię swoje włosy trochę bliżej. 

Zanim przyszło mi do głowy ścięcie włosów do długości przed ramiona oraz tym samym pierwsze ich farbowanie - wtedy były to pasemka robione na farbie utleniającej - włosy moje były długie, gęste i nie ukrywam, że też zdrowe. Nie prostowałam ich, nie traktowałam żadnymi innymi specyfikami, nawet niezawsze nakładałam na nie odżywkę. 

Kiedy już zostały pozbawione swojej długości, zaczęły się wywijać, tak więc prostownica to było wtedy moje zbawienie, a przynajmniej tak mi się wydawało.. Jakiś czas od pierwszego farbowania, zauważyłam, że moje włosy są bardzo połamane, rozdwajały się chyba wszystkie...
No i wtedy postanowiłam coś zmienić... Nie było już możliwości abym nie używała odżywek, bo włosy puszyły się bez niej niemiłosiernie, były szorstkie i "sianowate".
Odstawienie prostownicy niby wyszło im na dobre, lecz początkowo wyglądały naprawdę fatalnie bez wyprostowania... 
Kiedy już odrosły do mniej więcej połowy pleców, ścięłam je, aby usunąć wszystkie pofarbowane wcześniej pasemka i postanowiłam zapuszczać do długości wtedy jeszcze nieokreślonej.Miałam zamiar nie stosować NIGDY żadnych farb, suszarki ani prostownicy.
Poniekąd udało mi się wytrwać w tym postanowieniu. Mówię poniekąd bo około półtora roku. 
Jako, że kolor jaki posiadam na włosach naturalnie, jest to ciemny zimny odcień brązu, którego nie ukrywam, nie lubię, postanowiłam delikatnie ocieplić odcień, nakładając na włosy szampony koloryzujące w kolorze rudym. Sposób się sprawdzał i byłam zadowolona, ale pewnego dnia niewiele myśląc zakupiłam silną farbę z amoniakiem (Loreal Preference) w kolorze rudym, a późnej jeszcze mniej myśląc zafarbowałam nią włosy!!!
Efekt bardzo mi się podobał, włosy nie wyglądały od razu na zniszczone, były równomiernie pokryte, a kolor idealnie pasował do mojej karnacji. Od tego czasu włosy farbowałam conajmniej raz w miesiącu ze względu na odrosty przez około półtora roku. Wtedy włosy już wyglądały TRAGICZNIE:(
Dopiero około pół roku temu zrezygnowałam z farbowania na rudo i pozbywając się koloru kilkakrotnie zafarbowałam włosy delikatna już farbą na kolor podobny do naturalnego. Aktualnie odcień rudości i tak wyszedł na wierzch, ale odrosty się zgubiły więc póki co jeszcze chwilę wstrzymam się z kolejnym ich przyciemnianiem...
W stanie w jakim teraz są nawet olejowanie przynosi bardzo bardzo powoli jakieś efekty. 
Szampony, jakie stale i namiętnie stosowałam to szampony z wieloma szkodliwymi składnikami. Nigdy nie przejmowałam się zbytnio składem odżywek ani szamponów:)
No ale nowy rok się zaczął więc i ja zamierzam zacząć coś nowego! :) 
A więc nadszedł czas na przedstawienie Wam moich zakupów, które poczyniłam ostatnio w tym celu:




Powyżej widzicie:
- Szampon do włosów Alterra Granat i Aloes do włosów suchych i zniszczonych
- Odżywka do włosów z tej samej serii
- Maska do włosów również Granat i Aloes

Szampon:
Opis producenta: 
"Do produkcji szamponu nawilżającego zastosowano specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości: wartościowa kompozycja pielęgnacyjna z wyciągami z aloesu, granatu i kwiatów akacji pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii. 
Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Sodium Coco Sulfate, cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Lauroyl Sarcosine, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbadensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Alcohol*, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**.
* surowce pochodzące z uprawy kontrolowanej biologicznie.
** naturalne olejki eteryczne."


Odżywka:
Skład:
"Aqua, Alcohol*, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Glycine Soja Oil*, Punica Granatum Seed Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbardensis Extract*, Acacia Farnesiana Extract*, Lauroyl Sarcosine, Sodium Lactate, Hydroxyethylcellulose, Carthamus Tinctoris Oil*, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil
Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Citral**,
* Składniki z certyfikatem rolnictwa ekologicznego
** Naturalne olejki eteryczne"

Opis:

Maska:
Opis producenta:
"Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji maski nawilżającej do włosów Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości:
wartościowa kompozycja pielęgnująca z wyciągami z aloesu*, granatu* i kwiatów akacji* dodatkowo pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii.
*z kontrolowanej biologicznej uprawy.
Skład: Aqua, Alcohol*, Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Sodium Lactate, Punica Granatum Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Carthamus Tinctorius Oil*, Ricinus Communis Oil*, Punica Granatum Extract*, Aloe Barbadensis Extract*, Acacia Farnesiana Extrakt*, Panthenol, Panthenyl Ethyl Ether, Lauroyl Sarcosine, Hydroxyethylcellulose, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronelloll**, Citral**. (14.04.2011)
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne"


A tutaj:
- Szampon z Alterry do włosów pozbawionych blasku i łamliwych - Morela i Pszenica
- Rumiankowa pomadka do ust Alterra

Szampon:



Pomadka:

Pomadkę zamierzam używać... Uwaga... Na rzęsy i brwi!!!:) W jej składzie znajdziemy przede wszystkim olejek rycynowy, który wspaniale działa na porost naszych włosków nie tylko na głowie:)
Od Was dowiedziałam się o tym produkcie i zamierzam stosować go codziennie przez dłuższy czas, a efektami, na pewno się z Wami podzielę :)
Wszystkie te produkty zakupiłam w Rossmanie.
Kosmetyki do włosów to koszt około 9-10zł za sztukę - mi udało się trafić na promocję i zapłaciłam za jeden produkt 5,99zł:)
Cena pomadki to 4,99zł.

Tak więc testy i pielęgnację poziom dla mnie ekspert czas zacząć! Trzymajcie za mnie kciuki:)

A tutaj macie moje paznokcie. Efekt nie jest może najlepszy, ale wciąż się uczę odpowiednio dobierać kolory i malować, więc myślę, że będzie tylko lepiej:)



Lakiery jakie użyłam do wykonania tego manicure:
Pierwszy - Maybelline COLORAMA nr 91 - bardzo lubię lakiery tej serii i mam ich kilka, ale mają jedną wadę:


Kiedy już troszeczkę się przyłożymy, jesteśmy w stanie odkręcić lakier i wszystko jest w porządku.
Tak się dzieje ze wszystkimi lakierami tej serii jakie posiadam, a jest ich około osiem.


Drugi lakier to lakier z Lovley z brokatem nr 2 - tutaj nie mam zastrzeżeń :)


Uff... Dzisiejszy post wyszedł niezwykle długi, ale mam nadzieję, że nie będziecie się nudzić!:)
Napiszcie koniecznie o kosmetykach Alterry - jeśli miałyście, to jak Wam się sprawdziły oraz bardzo ciekawi mnie też działanie pomadki na rzęsy Waszym zdaniem:) Moje rzęsy są krótkie, rzadkie i ogólnie bardzo liche:)
Na odpowiedzi jak zwykle czekam w komentarzach :)
Bye, kiss :*

18 stycznia 2014

Wishlista Pati's Home na ten rok :D

Hej!
Dziś nic nie recenzjuję, więc post będzie luźny, mniej roboczy, ale za to bardziej weekendowy! :)
Przyznam Wam się szczerze, że bardzo nie lubię tej spolszczonej nazwy "Wishlista". Początkowo chciałam zatytułować ten post inaczej, ale nawet nie wiecie, jak ciężko było mi znaleźć inne odpowiednie słowo, które w szybki sposób informowałoby Was, czytających o zawartości tego posta :P
A więc jest Wishlista :)
Jeśli wstęp mamy już za sobą, zaproszę Was do przedstawienia produktów, które są priorytetem przy moich następnych zakupach :) 
Przygotowałam mały kolaż, na którym możecie sobie wszystko dokładnie zobaczyć "z bliska" :)
Myślę, że w ciągu roku moja lista będzie się powiększała, ale tak jak już wspomniałam - tutaj znajdują się rzeczy dla mnie najważniejsze, te na których zależy mi w pierwszej kolejności :)



Jak sami widzicie - nie ma tego dużo...
1. Paleta firmy Sleek Bad Girl
2. Korektor pod oczy Inglot - podobno baardzo dobry :)
3. Bronzer Bahama Mama 
4. Woda perfumowana Yves Rocher o zapachu różanym. Ja mam z tej wersji konwaliową w kolorze zielonym i już trochę mi się znudziła, za to moja siostra niedawno zakupiła sobie tę i jest świetna :)
5. Pędzle firmy Hakuro - oczywiście nie w takiej ilości jak na obrazku, mam zamiar wybrać tylko te, które na pewno będą mi potrzebne
6. Pędzle LancrOne - również nie w takiej ilości. Zastanawiałam się nad Sunshide Minerals, ale jakoś nie umiem się do nich przekonać tak na 100 procent, mimo, że to ta sama firma
7. Lakiery Essie oraz Top Coat tej firmy
8. Lustrzanka lub inny aparat z dobrym makro, na który pozwoli mi moja kieszeń - ta pozycja na liście posiada niewiadomą w postaci terminu zrealizowania :)
9. Rozkloszowana czarna spódniczka, najlepiej skórzana oraz rajstopy Gatty :)

No i właściwie Kochani to by było na tyle ;)
Napiszcie mi w komentarzach, jak podobają Wam się moje propozycje, czy macie podobne marzenia, a jeśli macie podobny post na blogu, śmiało wysyłajcie link, chętnie przeczytam :)
Jeżeli jesteście w stanie polecić fajny aparat, który będzie w stanie wykonywać dobre zdjęcia makijażu przy opcji makro, dajcie znać, każda sugestia się dla mnie liczy!
Buziaki :*

16 stycznia 2014

Neutrogena - Formuła Norweska - czyli pielęgnacja naszego ciała zimą 

Witajcie!!!
Już jutro piątek, a więc na pewno większa część z Was gdzieś się wybiera bądź ma plany po prostu oddać się lenistwu i porządnie wypocząć ;)
Jako, że zima już dawno do nas powinna przyjść, a zbliża się dopiero teraz, będzie post o pielęgnacji skóry zimną porą...
Często czytam o różnych masłach do ciała, o oliwkach... Osobiście próbowałam już masy produktów nawilżających. Niektóre były lepsze inne wcale mnie nie zachwyciły, i o tym Wam tutaj opowiem ;)
Jakieś dwa lata temu uparłam się na masła do ciała z firmy Farmona. Zapachy jakie posiadałam to truskawkowy i czekoladowy. Wszystkie pachniały zawsze tak cudownie, że nie sposób było powstrzymać się przed spróbowaniem ich - na szczęście zawsze jakoś mi się udawało... ;P
Niestety poza zapachami, jakich było naprawdę wiele, nie mogę powiedzieć nic dobrego o tych produktach.. Strasznie powoli się wchłaniały, o ile w ogóle można powiedzieć, że tak się z nimi działo. Lepką powłokę, jaką zostawiał produkt czułam aż do zmycia go pod prysznicem.
Ciężko było zużyć je do końca, ponieważ moja niechęć tylko narastała, ale nie chciałam ich wyrzucać więc zostały ze mną aż do wykończenia.
Na jakiś czas zniechęciłam się do tych produktów, chociaż kusiły mnie masła z The Body Shop i na pewno kiedyś je przetestuję, jednak aktualnie trochę powstrzymuje mnie cena. 
Próbowałam też oliwki do ciała z Hipp oraz olejku z Alterry i tutaj już nie było tak źle. Produkty skromnie nałożone na wilgotną skórę wchłaniały się szybko i na długo nawilżały skórę. W zasadzie gdyby nie problemowa i nieprzyjemna, przynajmniej dla mnie, ich aplikacja, to pewnie nadal używałabym ich naprzemiennie;) Hipp zużyłam i w najbliższym czasie nie planuję zakupu a Alterrę mam cały czas w kosmetyczce bo świetnie sprawdza mi się na włosach - niebawem na pewno przygotuję dla Was recenzję na jego temat...
Przechodząc dalej - balsamy również przewijały się u mnie od dawna i to w niezliczonej ilości, większości z nich już nawet nie pamiętam.
Najlepszy produkt jaki do tej pory posiadałam i nie wiem kiedy będę gotowa aby się z nim rozstać i spróbować czegoś innego ;)
Jest to intensywnie nawilżająca emulsja do ciała z Neutrogeny - Formuła Norweska do skóry szorstkiej i suchej.


Według producenta emulsja ma nam zapewnić złagodzenie i regenerację skóry już po pierwszej aplikacji. My mamy poczuć komfort i ulgę a skóra ma się stać bardziej elastyczna i gładka. 

Skład dla zainteresowanych:


Zacznę może od opakowania, aby najlepsze zostawić Wam na koniec :)
Ja posiadam w wersji 400ml (wydaje mi się, że są też mniejsze, ale nie jestem pewna). Opakowanie jest proste, białe i posiada pompkę - co jest dla mnie ogromnym plusem, gdyż ułatwia wydobycie produktu ze środka. Nie wiem tylko na ile ekonomiczna będzie pompka, kiedy emulsja będzie się już kończyła, obawiam się, że mogę mieć problem z wydobyciem jej do końca.
Na pewno wspomnę o tym, jak znajdzie się w jakimś projekcie denko ;)
Poza tym wszystko fajnie działa, pompka się nie zacina, gładko podaje nam produkt na dłoń ;)



Emulsja jest biała a jej zapach bardzo delikatny, subtelny, niezbyt mocno wyczuwalny na ciele, ale przyjemny - ja właśnie takie lubię, więc jestem zadowolona. 

Konsystencja również jest wspaniała. Ani za rzadka ani za gęsta, taka w sam raz. Balsam łatwo wsmarowuje się w skórę i szybko się wchłania, dając wrażenie całkowitego wchłonięcia. Nie pozostawia żadnych tłustych filmów na skórze oraz przy aplikacji też nie sądzę aby był tłusty.



A teraz działanie. Produkt ma na moją skórę naprawdę zbawienny wpływ. Koi, nawilża, uelastycznia ją. Póki co - dla mnie ideał, nie umiem wymienić żadnych wad tej emulsji ;) Polecam do skóry naprawdę suchej i wrażliwej, skłonnej do alergii - mnie nie uczula ;) W dodatku jest bardzo wydajna - nie używam więcej niż dwóch pompek na całe ciało.

Podsumowując:

Plusy:
- lekka, nietłusta konsystencja
- delikatny zapach
- nie zostawia tłustej ani lepkiej powłoki na skórze
- dobrze się wchłania
- wydajny, nie potrzeba go wiele aby uzyskać cudowny efekt nawet na suchej skórze
- fajne opakowanie z pompką dla leniwych, jak ja :)
- dostępność - większość drogerii typu Rossmann czy Natura
- przystępna cena (około 25zł, ale widzę bardzo często promocje, w których zapłacimy za nią niecałe 20)
- rewelacyjne działanie - długotrwałe nawilżenie, ukojenie

Minusy: 
- brak

Ocena: 5/5

Napiszcie koniecznie czy próbowałyście może tego? Lubicie? Albo macie inny ulubiony, który mogłybyście polecić? Niecierpliwie czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach ;)
Całuję ;)

14 stycznia 2014

Jak wybrać bazę pod cienie oraz moja opinia na temat bazy ARTDECO...

Witajcie Kochane! ;**
Jeśli używacie cieni do powiek regularnie, bądź trochę rzadziej, zapewne większa część z Was zauważyła, że nałożenie ich wymaga odpowiedniego wcześniejszego przygotowania skóry naszych powiek...
Bez tego cienie często tracą intensywność koloru oraz po paru godzinach, lub też szybciej, w zależności od tego, jak tłuste są nasze powieki - po prostu rolują się, zbierając się w załamaniu lub znikają i często nie ma po nich nawet śladu.
Do tego celu przeznaczone są specjalne produkty - bazy pod cienie.
Na naszym oraz zagranicznym rynku znaleźć ich można naprawdę sporo.
Większość firm produkujących kosmetyki kolorowe do makijażu posiada bazę w swojej ofercie.
Czym więc kierować się przy jej zakupie? Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam Was do dalszej części posta...
Myślę, że najważniejsze jest, aby określić nasze powieki, zaobserwować, 
jak duże są ubytki w makijażu oczu wraz z ubiegiem czasu.. ;)
Jeśli masz powieki takie jak ja, czyli dobre i markowe cienie nawet
bez bazy trzymają Ci się "w miarę dobrze" przez cały dzień i nie masz zbyt
dużych wymagań - idealnie sprawdzi się u Ciebie płynny korektor - taki sam, jaki używamy do tuszowania naszych niedoskonałości lub sinych miejsc pod oczami.
Sprawi on, że cienie naprawdę pozostaną na swoim miejscu na cały dzień, nie będą wymagały żadnych poprawek, a makijaż będzie wyglądał profesjonalnie ;)
Jeśli masz normalne lub tłuste powieki, cienie ulatniają się zbyt szybko, kolory są za mało intensywne, a Ty chciałabyś przedłużyć ich trwałość lub podbić kolor, to baza będzie czymś, co pomoże Ci rozwiązać oba te problemy.
Wybór bazy zależy tak naprawdę od Ciebie. 
W tej kwestii polecałabym przejrzeć kilka for internetowych, opinii innych dziewczyn, zobaczyć jaki produkt sprawdza się w jakich warunkach, a na pewno trafisz na swój numer jeden o wiele szybciej niż poprzez kupowanie na tak zwany "hybił trafił" ;)
Kiedyś sama miałam ogromny dylemat w kwestii wybrania firmy i odpowiedniej bazy pod cienie dla siebie. Poczytałam o wielu produktach i bitwę o miejsce w mojej kosmetyczce wygrała baza z firmy Artdeco.






Bazę zakupiłam na początku zeszłego roku na Allegro za około 35zł wraz z przesyłką.
Zacznę może od rzeczy, których w niej nie lubię, bo jest tego naprawdę niewiele ;)
Błyszczące drobinki, niby nienachalne, jednak jeśli nałożymy na nią matowy cień, to niektóre z nich przebijają. Nie ukrywam, nie znoszę tego i jeśli już tak się stanie to naprawdę się irytuję. Myślę jednak, że dla sporej ilości z Was nie będzie to żaden problem ;)
Dodatkowo zapach - mnie się nie podoba, wydaje mi się zbyt ostry i przypomina mi zapach męskiej wody po goleniu. Moja siostra natomiast uważa, że baza pachnie ładnie, jak krem, więc jak widać, odbiór tej kwestii zależy tutaj od konkretnej osoby, więc nie zniechęcajcie się ;)
Przechodzimy o krok dalej...
Produkt mieści się w niewielkim plastikowym słoiczku. Opakowanie jest solidnie wykonane, niełatwo o jakieś uszczerbki, czy pęknięcia.
Słoiczek ten jest szczelny, co ma duże znaczenie obok bazy z Kobo, przy której wiele dziewczyn skarżyło się na niemożność dokładnego zakręcenia opakowania, przez co produkt miał zbyt dużo kontaktu z powietrzem i z czasem robił się coraz twardszy, aż nie dało się go nałożyć na powiekę i nadawał się jedynie do śmieci... ;/
Tutaj takie zjawisko nie występuje. 
Bazę nakładam na skórę powiek za pomocą palca i ten sposób chyba sprawdza się tutaj najlepiej, o ile istnieje w ogóle jakiś inny ;)
Kolor bazy jest raczej neutralny, nie za ciemny, nie za jasny, całkiem w porządku, oczywiście są też wyżej wspomniane przeze mnie drobinki...
Nie wyrównuje ona kolorytu na powiece, więc jeśli macie jakieś bardziej widoczne naczynka lub przebarwienia to ona ich nie zakryje, ale spokojnie zatuszujecie je cieniem w odcieniu podobnym do naturalnego koloru skóry.
Czy baza podbija kolor cieni? TAK, podbija i w dodatku naprawdę dobrze sobie z tym radzi, nawet cienie drogeryjne i te tańszych marek, które nakładane na "czystą" powiekę są prawie niewidoczne, na bazie Artdeco będą bardziej intensywne... Co prawda nie będzie to taki efekt jak przy MACu czy Inglocie, ale myślę, że większość z Was będzie zadowolona...
Swatche (górny rząd - cienie bez bazy, dolny - z bazą):




Dodatkowo wspaniale przedłuża żywotność cieni na powiece, nic ich nie rusza, nawet jak zdarzy Wam się zapomnieć i lekko przetrzecie powiekę palcem, nie zetrzecie makijażu, ani nawet nie zniszczycie go! ;)
Więc cały dzień będziecie się mogły cieszyć pięknym i świeżym makijażem i nie będziecie musiały co godzinę zerkać do lusterka, aby sprawdzić jak się mają Wasze oczy. Oczywiście najlepiej sprawdza się tutaj zasada - im mniej, tym lepiej. Trzeba nauczyć się ją nakładać w odpowiedniej ilości na powiekę, najlepiej sprawdzają się jak najcieńsze warstwy. W przypadku nałożenia zbyt dużej ilości, cienie będą się wałkować i nie będzie oczekiwanego efektu.
Nie widzę tutaj różnicy odnośnie tańszych lub droższych cieni, wszystkie trzymają się równie dobrze.
Wydajność tej bazy też mnie zaskoczyła, mam już ją długi czas, a zużycie jest naprawdę niewielkie.
Myślę, że warto zainwestować 10zł więcej w produkt, który naprawdę działa jak powinien ;)

Podsumowując:
Plusy:
- wydajność
- konsystencja - kremowa, łatwa do nałożenia
- wyraźne podbicie kolorów cieni
- trwałość - kiedy robiłam dla Was swatche, miałam problem ze zmyciem cieni z ręki w miejscu, gdzie pod cień nałożyłam bazę.
- cena - myślę, że nie jest zbyt wygórowana, tym bardziej, jeśli nie kupujecie drogich cieni
- odpowiedni kolor bazy dla każdej karnacji
- solidne, poręczne i eleganckie opakowanie

Minusy:
- drobinki
- zapach - według mnie
- poza Internetowymi sklepami, trudno dostępna w mniejszych miastach
- dla niektórych może być minusem fakt, że nie wyrównuje ona kolorytu powieki, ale mnie to nie przeszkadza...

Moja ocena: 4/5

A Wy? Jakie bazy pod cienie używałyście i jakie byście polecały?
A może jakieś Wam się nie sprawdziły? 
Na odpowiedzi czekam w komentarzach ;)
Napiszcie też, co myślicie o bazie z Artdeco ;)
kisss ;**